wtorek, 13 listopada 2018

Agnieszka Lingas - Łoniewska i Daniel Koziarski "Klub niewiernych"    


       
  "Klub niewiernych" to druga z kolei książka duetu pisarskiego: Agnieszki Lingas - Łoniewskiej i Daniela Koziarskiego.
    
     Główni bohaterowie to małżeństwo – Justyna i Piotr – i wokół nich skupia się cała akcja książki. Oprócz tych dwojga jest też Urszula i Beata – matka i siostra Piotra, Dawid – kolega z pracy Justyny, Ewa – jej przyjaciółka, Mateusz – absztyfikant Beaty, Dominika – poznana w klubie niewiernych jedna z kochanek Piotra. Jest też tajemniczy ON.
    
     Piotr trafia na miejsce w sieci zwane "Klubem niewiernych", gdzie osoby chętne na seks bez zobowiązań umawiają się ze sobą na spotkania w wybranych przez siebie konfiguracjach. To miejsce sprawia, że mąż Justyny "wśród podobnych sobie czuł się mniej winny i bardziej anonimowy. A przez to - odważniejszy i bardziej podatny na pokusy." (s. 25). Piotr zaczyna zdradzać Justynę. Z czasem, ów planowany "seks bez konsekwencji" okazuje się seksem z konsekwencjami, o jakich nie śniło się ani Piotrowi, ani żadnej z decydujących się na ten układ osób.

     Książka została zaklasyfikowana jako thriller, ale ja określiłabym ją raczej jako psychologiczny kryminał. Autorzy w sposób psychologiczno-obyczajowy pokazują nam studium rozkładu relacji międzyludzkich, proces zdrady i sposób pojmowania jej przez poszczególnych bohaterów. Szarpaninę emocjonalną jednych, szybkie rozgrzeszanie się drugich. Mówi o tym jeden z bohaterów: "Stale musimy dokonywać wyborów. Nie ma wyborów dobrych. Są tylko wybory właściwe w danym momencie." (s.129). Czy to nie jest łatwe podejście do sprawy, szybkie rozgrzeszenie się? Czy bohater ma rację, mówiąc "nie postąpiłem źle, że zdradziłem, bo..." No właśnie, bo co...? Książka to studium upadku i rozchwiania. Autorzy zadają czytelnikowi pytania: gdzie i kiedy zaczyna się zdrada? Czy zgodnie z maksymą "myślą, mową i uczynkiem"? Czy tylko uczynkiem? Czy jest możliwe, żeby kochać jedną osobę, a uprawiać seks z wieloma innymi? Czy to się ze sobą nie kłóci?
    
    Czy odgórne założenie, zrobione sobie przez człowieka, że spotykanie się w celach seksualnych z osobami poznanymi w klubie niewiernych, to nie jest zaspokajanie potrzeb emocjonalnych a wyłącznie seks, może się sprawdzić w każdym przypadku? A co jeśli komuś się "odmieni"? Jeśli w kimś obudzą się emocje, mimo że obie strony zakładały, że ich nie będzie? Czy pretensję trzeba mieć do tej drugiej strony, która "złamała umowę", czy też do siebie, że taka możliwość nie przyszła do głowy, że się jej nie przewidziało? A tymczasem w konsekwencji otrzymuje się cały pakiet nieodwracalnych zdarzeń, łącznie z takimi, które popychają bohatera do działań, jakich by nigdy się nie dopuścił. Oraz powodują działania innej osoby, skierowane przeciwko niemu i innym, w dodatku ostatecznie już nieodwracalne.
    
    Autorzy przeprowadzają swoich bohaterów i czytelników przez psychologiczną wręcz analizę ich przeżyć, a te przeżycia to prawdziwa huśtawka emocjonalna, gdy już się nie wie w co wierzyć, gdy utracone jest zaufanie . Bo "na ile (...) on (...) wpatrując się w nią czule, był wciąż jej" ukochanym, "a na ile zwodzącym ją oszustem kłamiącym w żywe oczy czy niedojrzałym emocjonalnie gnojkiem, przy którym traciła czas, zdrowie i życie." Pytania: jak to się stało, kiedy, dlaczego, za co, z jakiego powodu... Czy odpowiedź, jaką daje sobie jeden z bohaterów, że nie zdradzał, póki miał wiarę "w to, że jest potrzebny. Pożądany. Podziwiany" jest prawdziwa? Czy to usprawiedliwienie? Który z bohaterów dostanie tę odpowiedź, a który nie? I co z nią zrobią? Po pierwsze, czy będą chcieli ten życiowy błąd naprawić, po drugie, czy im się to może udać?
    
     W warstwie obyczajowo-emocjonalnej książka dotyka spraw bardzo poważnych, trudnych, smutnych. Niestety nie ma w niej miejsca na dowcip, rozluźnienie się, ulgę... Ale – jest perełka, która mi się bardzo podobała, co oczywiście nie znaczy, że jest wesoła, za to bardzo... realistyczna. Mianowicie rozmowa Urszuli, matki Piotra, z księdzem. Urszula to typ osoby, która wszystko zawsze wie najlepiej i każdego musi o tym przekonać. "Ksiądz Jacek (...) nie znosił jej. Działała na niego jak płachta na byka. Każda rozmowa z nią rujnowała go emocjonalnie. (...) Jako stara parafianka ciągle wypowiadała się w tonie pouczającym i wyskakiwała z poradami, o które wcale nie prosił. Szukała też bezwarunkowej aprobaty dla swojego stanowiska i zdawała się nie znosić sprzeciwu. (...) A ksiądz Jacek, nie w ciemię bity, próbował ją napomnieć, a przynajmniej ostudzić nieco jej zapał i emocje. Bezskutecznie. Pani Urszula wydawała się wręcz oburzona, że ksiądz nie podziela jej punktu widzenia. (...) Dzisiaj dodatkowo pani Urszula nawiązała do ogłoszenia współorganizowanej przez parafię objazdowej wycieczki autokarowej po Włoszech. Ksiądz Jacek chętnie udzielał informacji, tym chętniej, że nie miał w niej brać udziału. Jeśli zatem pani Urszula się zdecyduje, będzie utrapieniem wikariusza, nie jego."
    
     W ten sposób mamy próbkę stylu książki. Zaznaczam, że twórczości samego Daniela Koziarskiego nie znam. A styl "Klubu niewiernych", moim zdaniem, jest bardzo "Agnieszko-podobny", bo nie identyczny, ale – co ważne – mimo duetu pisarskiego niesłychanie jednolity. Jednym słowem, nie widać "przejść" pomiędzy jednym stylem pisania a drugim, pomiędzy fragmentami napisanymi przez Agnieszkę i fragmentami napisanymi przez Daniela. Przy tym jest lekki, mimo bardzo poważnej tematyki książki, i charakteryzuje się inteligentną ironią. Ten styl powoduje, że przez lekturę się "frunie", mimo jej objętości. Bardzo służy też książce użycie mowy pozornie zależnej, w której mówi narrator, ale słowami i myślami bohatera.
   
     Wydźwięk prawd zawartych w książce jest skutecznie wspomagany przez język i sposób, jakimi jest napisana. Wulgarne określenia są idealnie dopasowane do sytuacji. Pokazują, jak w rzeczywistości wygląda to coś, co jest dla nas piękne, gdy to strywializujemy, gdy obedrzemy z uczuć. Czyli, jak to się mówi - gdy król jest nagi. Czy to widok zachęcający?
    
     Książka podzielona jest na rozdziały zatytułowane imionami bohaterów, o których w danym rozdziale jest mowa, czyli np. "Piotr i Justyna", "Justyna i Dawid", Justyna i ON", "Piotr, Dominika i Justyna", "Urszula, Beata", "ON". Taki zabieg dobrze porządkuje jej treść. Lekkości dodają też wstawki z rozmów z klubu niewiernych, z zachowaniem układu graficznego czatu.
   
     Jest sporo zwrotów akcji i zaskakujących rozwiązań, które rodzą w nas sporo pytań, na przykład: czy pod zaimkiem ON nie kryją się dwie różne osoby? W samej intrydze kryminalnej czytelnik musi mozolnie składać sobie wiele dostępnych mu faktów, ale czy wpadnie na rozwiązanie, zanim ujawnią je autorzy? Jak szybko okaże się, czy warstwa psychologiczna książki jest równie ważna, co kryminalna?
   
     Biorąc książkę do ręki, należy się nastawić na to, że jest to lektura poważna, że zadaje życiowe pytania, że zmusza do refleksji. Warto!

PS. Poza głównym wątkiem kryminalnym jest jeszcze poboczny wątek kryminalny, a właściwie obyczajowo-kryminalny... Przecież nie mogło być zbyt prosto, zbyt przewidywalnie...

Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu Novae Res.

1 komentarz:

  1. Świetna recenzja. Pytania, które zachęcają do sięgnięcia po lekturę, by w niej znaleźć odpowiedź. No i ogromny szacunek za brak spoilerów.

    OdpowiedzUsuń